Lista aktualności
Najwyższa
60-metrowa dostrzegalnia pożarowa w Nadleśnictwie Ośno Lubuskie to najwyższa tego typu konstrukcja wybudowana (jak dotąd) w unijnym projekcie ochrony przeciwpożarowej i jedna z wyższych w ogóle, ponieważ średnia wysokość dostrzegalni w Lasach Państwowych wynosi „tylko” 36 metrów.
Wysokość tego masztu pozwala na monitorowanie obszaru w promieniu min. 10-15 km, położonego w granicach 4 gmin, w tym części lasów sąsiedniego Nadleśnictwa Rzepin.
Wieża w Ośnie ma stalową konstrukcję kratownicową, z kamerą na szczycie, z której sygnał jest przesyłany radiowo do wieży w innym leśnictwie, a stamtąd do punktu alarmowo-dyspozycyjnego nadleśnictwa (PAD). Ze względu na pagórkowate ukształtowanie terenu, aby sygnał z kamery mógł być bezpośrednio przekazywany do PAD, maszt musiałby być o 20 m wyższy, co znacznie podniosłoby koszt inwestycji!
Dostrzegalnie pożarowe o wysokości 50 metrów lub więcej to raczej rzadkość, bo taki rozmiar wymaga uzyskania decyzji zarówno władz cywilnych, jak i wojskowych co do ewentualnego uznania obiektu za przeszkodę lotniczą. Świadczy o tym również duży odsetek wież obserwacyjnych o wysokości 49,5 m. Przeciętna wysokość dostrzegalni w LP to 36 m. Obecnie buduje się wieże nieco wyższe niż kiedyś, nie tylko dlatego, że pozwalają na to osiągnięcia techniki, ale także z uwagi na… przyrost drzew wzwyż w porównaniu ze stanem np. sprzed 30 lat.
Żeby skuteczniej wykrywać pożary lasu, coraz częściej wykorzystuje się programy wspomagające wczesną detekcję pożarów. W LP funkcjonują dwa systemy: dostrzegalnie zwieńczone kabiną dla obserwatora oraz wieże bezobsługowe z kamerą. Te drugie zyskują na popularności, co wynika m.in. z niższych kosztów obsługi oraz rozwoju technologii. Mimo to dostrzegalnie, na których pracują ludzie, nadal stanowią większość, a w niektórych miejscach uważane są za niezastąpione.
Zależy to przede wszystkim od lokalnych uwarunkowań. Po pierwsze kamery z systemami detekcji mniej sprawdzają się w nadleśnictwach, w których często pojawiają się „szumy” w obrazie: dymy przemysłowe, obłoki pary z elektrowni, a nawet… pył z pola podczas suszy. Wszystkie te zjawiska wywołują fałszywe alarmy – z doświadczeń znajomego specjalisty ds. ppoż. wynika, że może być ich 20-30 podczas 1 godziny! Programy bazują już oczywiście na sztucznej inteligencji i kamery się uczą, ale potrzebują na to czasu. Dlatego wciąż zdarza się, że jedynym wyjściem jest po prostu wyłączenie danego obszaru z obserwacji.
Po drugie systemy detekcji bazują na analizie obrazu statycznego, obracając się wokół własnej osi i poklatkowo dokonując analizy obrazu. Im bardziej zależy nam na czułości kamery, czyli dokładności przesyłanych zdjęć, tym bardziej ten czas analizy musi się wydłużać. Jeden obrót może trwać np. 10-20 minut, czasem więcej. Wydaje się, że to niewiele, ale w wyjątkowo „palnych” nadleśnictwach, to za długo – zwłaszcza że obraz musi zostać jeszcze przekazany do PAD-u i tam sprawdzony przez dyspozytora na dyżurze. Obserwator okazuje się nieoceniony w sytuacjach, gdy w nadleśnictwie pojawia się więcej niż jeden pożar – wyobraźcie sobie koordynację akcji gaśniczej i śledzenie widoku z 2-3 kamer jednocześnie! Dlatego zawsze na końcu nieodzowny i nieoceniony jest człowiek, który musi podjąć ostateczną decyzję.
Kamera na leśnej wieży obserwacyjnej ma tę przewagę nad człowiekiem, że nie męczy się i nie miewa „gorszych” dni. A praca na dostrzegalni do łatwych nie należy – co do jednego wszyscy są zgodni: to zajęcie wybierają niemal wyłącznie pasjonaci. Dyżury na wieży pełni się od wiosny do jesieni i od g. 9:00 do zmierzchu, ale latem oznacza to po prostu 12 godzin w kompletnej izolacji i często niekomfortowych warunkach. Ta profesja nie należy bowiem do bezpiecznych, na co wpływ ma także pogoda – szczególne zagrożenia dla obserwatorów stanowią upały, silny wiatr i wyładowania atmosferyczne.
Niektóre dostrzegalnie mają już po 30-40 lat. Jeszcze całkiem niedawno większość kabin prezentowała się dość siermiężnie: małe pomieszczenia, bez prądu, bez klimatyzacji doskwierającej zwłaszcza w upalne dni, bez możliwości wyjścia na galerię, za to wymagające opuszczenia stanowiska i zejścia na dół w celach fizjologicznych.
Dlatego część działań w naszym projekcie to także modernizacja dostrzegalni, w tym kabin dla obserwatorów. Nowe kabiny budowane są na wzór wież lotniczych – z nachylonymi od góry oknami i szybami przeciw odblaskom słonecznym, z galerią, z klimatyzacją i radiotelefonem zasilanym przez OZE – panele fotowoltaiczne lub turbiny wiatrowe. Do wielu dostrzegalni, stojących na odludziu, po prostu nie da się dociągnąć prądu, stąd kiedyś łączność radiotelefoniczna utrzymywana była dzięki bateriom lub akumulatorom.
Wbrew pozorom dość trudno znaleźć chętnych do tej pracy, ale kiedy ktoś już do niej trafi, to pozostaje w tym zawodzie na wiele lat. Taki obserwator – doświadczony praktyk, który zna „swój” teren jak nikt, to dla nadleśnictwa prawdziwy skarb. Warto wspomnieć, że dyżury na wieżach pełnią także kobiety – przykładowo w RDLP Katowice (gdzie dostrzegalnie obsługiwane przez człowieka są wyjątkowo popularne) na kilkudziesięciu panów przypada również kilka pań.
************************
W Lasach Państwowych mamy aktualnie 684 dostrzegalnie pożarowe (w tym 406, na których zatrudnieni są obserwatorzy), a ich liczba wciąż rośnie, głównie dzięki funduszom UE, z których korzystamy w rozwoju systemu ochrony przeciwpożarowej. Dostrzegalnia w Ośnie Lubuskim jest jedną z 34 nowych wybudowanych w LP, dofinansowanych właśnie ze środków zewnętrznych.