Asset Publisher
Ptasi raj w Zachodniopomorskiem

Niebywałe rzeczy dzieją się na lubuskim i zachodniopomorskim odcinku doliny Odry. W ciągu zaledwie kilku sezonów trzy niepozorne akweny awansowały do rangi jednego z najważniejszych miejsc lęgowych ptaków w tej części Europy!
Zbiorniki powstały pod koniec ubiegłego wieku w wyniku eksploatacji żwiru. Charakteryzuje je istnienie niewielkich wysp, które jak się okazało, wypełniły lukę po historycznych, naturalnych wyspach tworzących się w korycie pobliskiej Odry (nim została ona uregulowana przez człowieka). Nieoczekiwanie pojawiło się tu niezwykle cenne siedlisko, przyciągające ptaki już od dawna niespotykane na większej części powierzchni Europy.
Niestety każda próba gniazdowania na tych akwenach kończyła się utratą lęgów. Powód: presja drapieżników. Największe zagrożenie stanowiły inwazyjne gatunki obce (norka amerykańska i szop pracz), ale zdarzało się, że gniazda niszczyły bezpańskie psy i koty. Mimo wielu prób przez dekadę ptaki nie miały szans na wyprowadzenie potomstwa.
Punkt zwrotny nastąpił w 2015 i 2016 r., kiedy to Fundacja Zielonej Doliny Odry i Warty (we współpracy z Gminą Boleszkowice) przy wsparciu finansowym w ramach programu EEG zbudowała na zbiornikach 3 wielkie (100 m2 każda) sztuczne pływające platformy lęgowe, nazwane później przez entuzjastów „wyspami życia”. Kolejnych 5 wysp powstało dzięki projektowi współfinansowanemu przez UE. Pływające miejsca gniazdowania, odpowiednio przygotowane pod kątem upodobań określonych gatunków i zabezpieczone przed atakami drapieżników, wkrótce stały się „oazami życia”. Dały one szansę na pojawienie się nowego pokolenia kilku zanikającym gatunkom.
Jedną wysp i gniazdujące na niej ptaki możecie podglądać tutaj. Sezon lęgowy nadal trwa, więc jest jeszcze na co popatrzeć!
„Wyspy życia” przyciągnęły swym bezpieczeństwem lęgowym nie tylko ptaki z nadodrzańskiej populacji. Już pierwszego roku ich liczba była znacznie od niej wyższa, świadcząca o wybraniu tego miejsca przez ptaki z innych rejonów kontynentu. Odczyty z obrączek (osobników zaobrączkowanych jako dorosłe, przystępujące do lęgów) informują, że są to ptaki z wielu regionów Europy – od środkowej Skandynawii po zachodnią Europę – które tam tracąc swoje potomstwo, poszukują innych lęgowisk w nadziei na lepszy los gatunku. Tu go na szczęście znajdują, ale potwierdza to niestety, że sytuacja lęgowa wielu rodzimych gatunków jest dramatyczna w wielu miejscach kontynentu.
Odkąd funkcjonują „wyspy życia” (łącznie 5 sezonów), odleciało z nich ponad 1800 piskląt! Ok. 1600 z nich to rybitwy rzeczne, ponad 120 – rybitwy białoczelne (obydwa gatunki rybitw widnieją na liście Dyrektywy Ptasiej), ok. 80 – sieweczki rzeczne i aż 15 to młode ostrygojady (których w Polsce przystępuje do gniazdowania raptem kilkanaście par). – Pamiętając o rokrocznie powtarzającym się dramacie lęgowym te liczby wydają się nieprawdopodobne, przeszły nasze najbardziej optymistyczne oczekiwania. Każde z tych piskląt było długo wyczekiwanym prezentem dla nas i dla przyszłych pokoleń – komentuje Piotr Chara, prezes Fundacji.
Z roku na rok liczebnie i gatunkowo ptaków przybywa. I nie chodzi tu tylko o ptaki gniazdujące na wyspach pływających, które są już szczelnie zasiedlone, lecz o inne, w tym bardzo rzadkie gatunki gniazdujące na wilgotnych łąkach. Duża liczba rybitw i stwarzane przez nie poczucie bezpieczeństwa, ściągnęły nad jeden ze zbiorników gatunki wcześniej tu nieobserwowane lub notowane wiele lat temu, np. krwawodzioby, z których w tym sezonie przystąpiło do lęgów aż 8 par! (ostatnie stwierdzenie pochodzi z roku 2011 r., gdy próbowała gniazdować jedna para). Podobnie czajki i kilka gatunków blaszkodziobych. Znamienny jest rokrocznie powtarzający się przykład gągołów, które muszą przejść nawet kilkaset metrów od najbliższych lęgowisk po suchym, bardzo niebezpiecznym dla małych piskląt, lądzie, by dostać się pod „opiekę” rybitw. Podobnie ze swoimi młodymi ku większemu bezpieczeństwu przemierzają suche łąki krakwy, krzyżówki i gęgawy.
Jednak wyspy naturalne nie są bezpieczne. „Parasol” ochronny rybitw funkcjonuje tylko w ciągu dnia. – Przykładem może być bieżący sezon, kiedy doświadczyliśmy dramatu wtargnięcia na wyspę naturalną szopa pracza, który jednej nocy zniszczył wszystkie lęgi, ponad 60 gniazd niezwykle cennych gatunków: rybitw białoczelnych, krwawodziobów, czajek, sieweczek rzecznych, śmieszek itd. – mówi Piotr Chara.
Dlatego jeszcze w tym roku zaplanowano wykonanie specjalnego ogrodzenia jednego z akwenów. Ma ono powstrzymać drapieżniki plądrujące naturalne, niezabezpieczone wyspy. Wydaje się to jedynym rozwiązaniem, pozwalającym wyprowadzić lęgi wielu kolejnym rzadkim gatunkom ptaków. Przy okazji ogrodzenie ustrzeże te cenne miejsca gniazdowania przed ludźmi, którzy na co dzień lekceważą widniejące wokół akwenu informacje o pobliskich lęgach i podstawę prawną: rozporządzenie o ochronie gatunkowej zwierząt.
W okresie jesiennym, podczas niżowej wody, Fundacja organizuje społeczne akcje usypywania nowych piaszczystych wysp w pobliżu wysp pływających. Celem tej akcji jest pomoc podlotom. Te młode, uczące się latać ptaki, gdy wpadną do wody, nie mogą ponownie wznieść się w powietrze. By tak się stało muszą wyschnąć. Nie mogą wrócić na wyspę pływającą, gdyż ta jest zabezpieczona przed wejściem drapieżnych ssaków, więc i młode ptaki bezpośrednio z wody nie mogą na nią się dostać. By wrócić drogą powietrzną, muszą wcześniej wydostać się na ląd i obeschnąć. Gdy w pobliżu brakuje naturalnych wysp, płyną na brzeg lądu stałego, gdzie czekają na nie psy, koty, norki, szopy…
Świetnie czują się tu ostrygojady (mamy ich w Polsce zaledwie kilkanaście par) – pływająca wyspa to chyba jedyne miejsce w kraju, gdzie mają zapewnione bezpieczeństwo podczas inkubacji. Stąd bywały lata, że klujące się tu ostrygojadki były jedynymi w Polsce.
Z podobnych względów Fundacja pomaga w trudnej sytuacji lęgowej rybitwom czarnym, gniazdującym na starorzeczach Odry. Tam, ze względu na drapieżnictwo (głównie norek i szopów) ptaki odsuwają się z gniazdami od brzegów, gdzie presja jest mniejsza. – Widzieliśmy gniazda budowane na byle czym, np. na butelce plastikowej, oby tylko dalej od brzegu. Kłopot w tym, że solidna podstawa do budowy gniazd – kożuch pływających roślin – występuje wzdłuż brzegów. Wykładamy więc specjalnie zaprojektowane „talerzyki wiklinowe” , które zastępują ów kożuch roślin. Efekt także nas zaskoczył. Odkąd służymy im pomocą, populacja tych ptaków regularnie się powiększa. W poprzednich latach było to 6 par, następnego roku 8, następnie 12, a tym sezonie … 32 pary rybitw czarnych! Z tej liczby dwa gniazdka ptaki zbudowały bez naszej pomocy, pozostałe 30 na wiklinowych krążkach. Tego rodzaju fakty niosą nadzieję i bardzo mobilizują do działania – podkreśla Piotr Chara.
Ale nie tylko na wyspach ptaki żyją. Z racji coraz cieplejszych zim nadodrzańskie łąki, od kilku lat przestają być wiosną zalewane. Wtedy odbywa się migracja milionów ptaków od tego siedliska zależnych. Jeszcze kilka lat temu zatrzymywało się tu regularnie nawet 40-60 tys. ptaków jednocześnie! Dziś te bezcenne siedliska giną, z roku na rok ich powierzchnia się kurczy. Aby choć odrobinę temu zaradzić Fundacja, na ponad 22 ha łąk (część gruntów udało się zakupić ze środków projektu, na inne części działania realizowane są za zgodą właściciela), przeprowadza celowe zabagnienie. Jak to przebiega? Na jednej z działek znajdują się stare, poniemieckie stawy hodowlane. Utrzymując w nich odpowiednio niewielką głębokość, można utworzyć siedliska analogiczne do zalewowych łąk. W innym miejscu woda zatrzymywana jest na zalewowych łąkach poprzez zasypanie odwadniających rowów i budowę zastawki. Trzecia metoda była trudniejsza: usunięto warstwę gruntu, tworząc płytką nieckę o dużej powierzchni, w której przez ponad połowę roku utrzymywana jest płytka woda. Część wydobytego urobku wykorzystano do usypania niewielkich wyniesień ponad wodę, które wiosną będą wspomnianymi wysepkami dla ptasich podlotów z „wysp życia”.
Ochrona ptaków, których statystyczny Polak prawdopodobnie nigdy nie będzie miał okazji zobaczyć na własne oczy, może skłaniać do zadawania pytań o sens tych działań. Piotr Chara odpowiada na to tak – Przyroda nie tylko raczy nas pożywieniem, powietrzem czy wodą, czyli składowymi naszego fizjologicznego funkcjonowania. Czy to doceniamy czy nie, jesteśmy od niej zależni także w warstwie psychicznej. Tam gdzie przyroda jest naturalna, piękna, żyje nam się lepiej, pełniej i szczęśliwiej. Eliminacja składowych tego piękna: zarówno czystej wody, powietrza jak i rybitw czy sieweczek, to eliminacja cząstek składowych czegoś, co nazywamy jakością i radością życia! Naszym obowiązkiem jest pamiętać, że ta jakość i radość to najlepszy prezent, jaki możemy sprawić naszym dzieciom i wnukom.
Zainstalowanie lęgowych platform zainicjowało cykl zmian, które – miejmy nadzieję – pozwolą przetrwać wielu znikających z naszego krajobrazu gatunkom.
***********************************************************************
Za udostępnienie tych pięknych zdjęć dziękujemy ich autorowi, panu Piotrowi Charze.
Projekt: "Ochrona lęgów fauny ptaków w Dolinie Odry poprzez tworzenie miejsc gniazdowych zapewniających bezpieczną inkubację i wyprowadzenie potomstwa" współfinasowany jest ze środków POIiŚ 2014-2020.