Lista aktualności
Auta do zadań specjalnych
Zakup 67 lekkich samochodów patrolowo-gaśniczych dla nadleśnictw był jednym z zadań zrealizowanych w ramach „Kompleksowego projektu adaptacji lasów i leśnictwa do zmian klimatu – zapobieganie, przeciwdziałanie oraz ograniczanie skutków zagrożeń związanych z pożarami lasów”. Po ponad 3 latach od ostatniej dostawy pojazdów do nadleśnictw sprawdzamy, jak wygląda ich eksploatacja.
Zakup 67 lekkich samochodów patrolowo-gaśniczych dla nadleśnictw był jednym z zadań zrealizowanych w ramach projektu ochrony przeciwpożarowej w Lasy Państwowe. Po ponad 3 latach od ostatniej dostawy pojazdów sprawdzamy, jak wygląda ich eksploatacja.
W przetargu analizowane były trzy marki samochodów – Isuzu D-max, Ford Ranger oraz Toyota Hilux. Ostatecznie zwyciężyła oferta Forda – pikapa z silnikiem o mocy 130 KM i maksymalnym obciążeniem 3200 kg.
Auto miało sprostać nie tylko najtrudniejszym warunkom terenowym, ale jednocześnie udźwignąć ładunek ponad 400 litrów wody (dokładnie 428), zachowując bezpieczeństwo poruszania się po leśnych wertepach. A jak pokazują doświadczenia z innymi modelami wcześniej użytkowanych samochodów – wcale nie jest to łatwe do osiągnięcia. Dlaczego akurat 400 litrów? To doskonały kompromis między ilością wody, za pomocą której można opanować niewielki pożar (przynajmniej do czasu przybycia jednostek PSP), a masą wody stanowiącej istotne obciążenie dla pojazdu.
Samochody przeznaczone są do:
• samodzielnego gaszenia pożarów lasu w fazie początkowej, szczególnie pożarów pokrywy gleby, nieużytków, kontroli innych zagrożeń pożarowych występujących w bliskim sąsiedztwie z lasami,
• współdziałania z jednostkami ochrony przeciwpożarowej w prowadzeniu działań ratowniczo-gaśniczych na terenach leśnych,
• patrolowania obszarów leśnych i wykonywania czynności rozpoznawczo--operacyjnych,
• dogaszania i dozorowania pożarzyska.
Pojazdy zakupione przez LP, w dużym wsparciem funduszy unijnych 🇪🇺, zostały wyprodukowane wg indywidualnego zamówienia opracowanego przez grupę ekspercką złożoną z praktyków leśnego pożarnictwa. Prototyp samochodu był kilkukrotnie konsultowany i zmieniany w zakresie rozmieszczenia sprzętu, wyposażenia kabiny oraz rozwiązań konstrukcyjnych. Pod zabudowę wykorzystano wersję klasyczną z dwudrzwiową kabiną i z dwoma miejscami do siedzenia, aby w maksymalnym stopniu wykorzystać przestrzeń ładunkową.
Z perspektywy czasu okazuje się, że była to właściwa decyzja, bo jak podkreśla wielu użytkowników aut, powierzchnia jest świetnie rozplanowana, każde narzędzie ma swoje miejsce i jest przymocowane, a przede wszystkim – łatwo dostępne. To z kolei wpływa na prostotę obsługi – wystarczy krótkie przeszkolenie, aby móc korzystać ze wszystkich funkcji pojazdu. Na wyposażeniu pojazdu, oprócz prądownicy wodno-pianowej i 60-metrowego węża znajdują się m.in. pilarka, szpadle, siekiery, hydronetki oraz tłumice.
Czasami szczegół czyni różnicę. Dobrze widać to na przykładzie drobnej zmiany, jaką było wypłaszczenie zbiornika na wodę. Obniżenie wysokości pojemnika obniżyło środek ciężkości, co zdecydowanie ułatwiło manewrowanie samochodem na zakrętach i zapewniło większą stabilność prowadzenia, która była bolączką kierowców starszych typów aut patrolowo-gaśniczych.
Użytkownicy chwalą sobie także inne udoskonalenia, takie jak chociażby wyprowadzenie wody, która nie rozlewa się już w przestrzeni ładunkowej, czy obniżenie wyprowadzenia rury wydechowej, ważne w przypadku pracy na tyłach samochodu przy włączonym silniku. W codziennej pracy patrolowej sprawdza się także dodatkowe wyposażenie. Pilarka pozwala szybko odblokować drogę w przypadku złomów czy wywrotów po wichurach, a wyciągarka linowa ułatwia przemieszczanie się po nadleśnictwie w trudnych leśnych warunkach. Auto zaprojektowano tak, aby możliwe było przejeżdżanie przez wodę o głębokości do 80 cm.
Rangery trafiły do 67 najbardziej palnych nadleśnictw (z I i II, najwyższej kategorii zagrożenia pożarowego), zastępując wysłużone kilkunastoletnie auta, najczęściej Land Rovery. W niektórych nadleśnictwach była to radykalna zmiana jakościowa, ponieważ nie wszystkie dysponowały pojazdami przeznaczonymi typowo i wyłącznie do celów patrolowo-gaśniczych.
Dzięki stosunkowo niewielkim rozmiarom oraz wadze samochody szybko i łatwo docierają w miejsca trudno dostępne dla straży pożarnej – np. łąki czy inne grunty na obszarach wiejskich. Liczba pożarów (które w przytłaczającej większości wciąż powoduje człowiek) pozostaje czynnikiem, na który nie mamy istotnego wpływu. Ale powierzchnia pożaru, jak również zagrożenie rozprzestrzenianiem się ognia, w znacznej mierze zależą właśnie od czasu dojazdu i zainicjowania akcji gaśniczej.
Rangery nie zastąpiły rzecz jasna wozów strażackich, ale są świetnymi pojazdami szybkiego reagowania – i w tej roli to one są niezastąpione.
Zakup samochodów w „Kompleksowym projekcie adaptacji lasów i leśnictwa do zmian klimatu – zapobieganie, przeciwdziałanie oraz ograniczanie skutków zagrożeń związanych z pożarami lasów” sfinansowaliśmy ze środków własnych LP oraz funduszy europejskich. Koszt jednego auta to ok. 169 tys. zł.